poniedziałek, 30 marca 2015

Dietetyczne mity



Było już o węglowodanach, śniadaniu i kolacji, czas na kolejne dietetyczne mity.


1.      Czerwone mięso jest szkodliwehttps://www.blogger.com
Nad­miar czer­wo­ne­go mięsa – na pewno tak. Po­dob­nie jak nad­miar każ­dej innej sub­stan­cji od­żyw­czej, z wodą włącz­nie. Czyli po raz kolejny, jedna z moich ulubionych zasad, wszystko w umiarze. Rzekoma szko­dli­wość czer­wo­ne­go mięsa jako ta­kie­go coraz czę­ściej jest pod­da­wa­na w wąt­pli­wość przez die­te­ty­ków i ba­da­czy.

„W 2010 r. na­ukow­cy z Ha­rvar­du prze­ana­li­zo­wa­li wy­ni­ki badań z po­przed­nich 20 lat pod kątem do­wo­dów na wpływ czer­wo­ne­go mięsa na roz­wój cho­rób serca, cu­krzy­cy i wy­stą­pie­nie udaru. Usta­lo­no, że spo­ży­wa­nie 100 gra­mów nie­prze­two­rzo­ne­go prze­my­sło­wo czer­wo­ne­go mięsa dzien­nie je­dy­nie nie­znacz­nie zwięk­sza ry­zy­ko za­cho­ro­wa­nia na cu­krzy­cę, na­to­miast nie ma związ­ku z wy­stę­po­wa­niem cho­rób serca. Znacz­nie go­rzej pod tym wzglę­dem wy­pa­dło mięso prze­two­rzo­ne, za­wie­ra­ją­ce roz­ma­ite sub­stan­cje do­dat­ko­we.” I tu jest pies pogrzebany.

Jak widać, mięso mięsu nie­rów­ne. Tym bar­dziej, że pod ka­te­go­rię czer­wo­ne­go mięsa pod­pa­da­ją nie tylko wie­przo­wi­na i wo­ło­wi­na, ale rów­nież dzi­czy­zna, mięso kacz­ki czy gęsi. Jed­nak nawet chudy kar­czek czy schab sta­no­wią bo­ga­te źró­dło war­to­ścio­we­go biał­ka i cen­nych pier­wiast­ków w ro­dza­ju że­la­za lub cynku, dla­te­go nie warto de­mo­ni­zo­wać "swoj­skie­go" scha­bo­we­go, ale należy nauczyć się jak go przygotować żeby nie szkodził, a pomagał dostarczając odpowiednich substancji, a nie tych z grupy szkodliwych.


2.      Po godzinie 20 nie należy nic jeść
Po 20, 18, 17 ah wiele wersji już słyszałam… a tu:' Znane po­rze­ka­dło, chęt­nie po­wta­rza­ne przez die­te­ty­ków, mówi: śnia­da­nie jedz po kró­lew­sku, obia­dem po­dziel się z przy­ja­cie­lem, ko­la­cję oddaj wro­go­wi. Jest w nim sporo praw­dy, gdyby jed­nak trak­to­wać je do­słow­nie, by­li­by­śmy ska­za­ni na dwa po­sił­ki dzien­nie. A to sta­ło­by w sprzecz­no­ści z inną za­sa­dą zdro­we­go od­ży­wia­nia – roz­ło­że­nia dzien­nej sumy ka­lo­rii na czte­ry lub pięć dań. Oba za­le­ce­nia do pew­ne­go stop­nia można po­go­dzić, przyj­mu­jąc, że naj­waż­niej­szym po­sił­kiem dnia jest sy­cą­ce śnia­da­nie, a wie­czor­na prze­ką­ska po­win­na być ra­czej skrom­na. Taki po­rzą­dek je­dze­nia pod­po­wia­da zresz­tą zdro­wy roz­są­dek.

Roz­po­czę­cie dnia od słusz­nej por­cji ja­jecz­ni­cy z chlebem pełnoziarnistym, sałatką i odrobiną oliwy lub in­ne­go tre­ści­we­go po­sił­ku na­ła­du­je nasze "aku­mu­la­to­ry" na kilka go­dzin pracy. Z kolei wie­czo­rem, gdy przy­go­to­wu­je­my się do snu, na­py­cha­nie się cięż­ko­straw­nym po­ży­wie­niem nie­po­trzeb­nie ob­cią­ży nasz or­ga­nizm. Nie zna­czy to jed­nak, że je­dze­nie po go­dzi­nie 20 jest nie­zdro­we. Cho­dzi ra­czej o za­cho­wa­nie od­po­wied­nie­go od­stę­pu mię­dzy ostat­nim spo­ży­tym po­sił­kiem a noc­nym od­po­czyn­kiem. Tra­wie­nie mięsa trwa nawet ponad czte­ry go­dzi­ny, więc de­lek­to­wa­nie się kar­ków­ką dwie go­dzi­ny przed snem to raczej słaby pomysł. Jed­nak za­bi­cie głodu lekką ka­nap­ką, sa­łat­ką czy ta­le­rzem zupy wa­rzyw­nej nawet o 22 nie po­win­no nam za­szko­dzić, jeśli na spo­czy­nek udamy się w oko­li­cach pół­no­cy.'Do zapamiętania, kolację spożywamy do 2 h przed snem!

3.      Olej lniany to najlepsze źródło kwasów omega-3
"W ostat­nich la­tach hasło "kwasy ome­ga-3" dzia­ła nie­mal jak za­klę­cie zdro­wot­ne. Przy­pi­su­je im się fe­no­me­nal­ną moc spraw­czą, ze zdol­no­ścią le­cze­nia no­wo­two­rów i in­nych cho­rób cy­wi­li­za­cyj­nych włącz­nie. Takie jest za­ło­że­nie m.​in. diety dr Bu­dwig, opar­tej na oleju lnia­nym jako naj­lep­szym źró­dle kwa­sów ome­ga-3. No wła­śnie, czy na pewno naj­lep­szym? Sprawdźmy. Fak­tycz­nie, w ta­be­lach źró­deł kwa­sów ome­ga-3 kró­lu­je olej lnia­ny. Do­pie­ro na niż­szych szcze­blach pla­su­ją się ryby, tran czy orze­chy. Nie­ste­ty tego typu ze­sta­wie­nia nie za­wsze od­po­wia­da­ją fak­tom.

W przy­pad­ku oleju lnia­ne­go de­cy­du­ją o tym dwa czyn­ni­ki:

Po pierw­sze – spo­sób jego prze­cho­wy­wa­nia. Kwasy ome­ga-3 są bar­dzo wraż­li­we na świa­tło i tem­pe­ra­tu­rę. Dla­te­go olej lnia­ny, który spę­dził dłuż­szy czas na półce skle­po­wej w ja­snym szkle i po­ko­jo­wej tem­pe­ra­tu­rze, stra­cił więk­szość swo­ich cen­nych wła­ści­wo­ści. Zresz­tą nie jest pewne, czy w ogóle je miał. A to dla­te­go, że – to po dru­gie – część do­stęp­ne­go na na­szym rynku oleju pro­du­ko­wa­na jest z tań­szych, ni­sk-o­li­no­le­no­wych od­mian sie­mie­nia lnia­ne­go. Są one ubo­gie w kwasy ome­ga-3, czyli naj­cen­niej­szy skład­nik lnu wy­so­kiej ja­ko­ści. Warto więc się­gać po olej z pew­nych źró­deł, z roz­pi­sa­nym na ety­kie­cie skła­dem che­micz­nym, prze­cho­wy­wa­ny w ciem­nym szkle i ni­skiej tem­pe­ra­tu­rze" i to nie tylko lniany

4.      Tłuszcze nasycone przyczyniają się do powstawania chorób serca
"To po­gląd, który świat me­dycz­ny "lan­so­wał" od po­ło­wy ze­szłe­go stu­le­cia. W efek­cie prze­ko­na­nie, że tłuszcz zwie­rzę­cy jest głów­nym wi­no­waj­cą pro­ble­mu oty­ło­ści i cho­rób serca, utrwa­li­ło się w świa­do­mo­ści kon­su­men­tów, któ­rzy byli skłon­ni re­zy­gno­wać z masła i pro­duk­tów peł­no­tłu­stych na rzecz mar­ga­ry­ny i od­chu­dzo­ne­go na­bia­łu brrrrrr... Do­dat­ko­wo miej­sce war­to­ścio­wych bia­łek i tłusz­czów (nie­zbęd­nych do przy­swa­ja­nia wi­ta­min A, B, D i E z na­bia­łu) za­ję­ły w na­szej die­cie ni­skiej ja­ko­ści wę­glo­wo­da­ny w ro­dza­ju płat­ków i chru­pek śnia­da­nio­wych czy in­nych pro­duk­tów mącz­nych. W ostat­nich la­tach przy­by­wa jed­nak gło­sów prze­strze­ga­ją­cych przed zgub­ny­mi skut­ka­mi "chu­dej" diety, w któ­rej do­mi­nu­ją skro­bie o wy­so­kim in­dek­sie gli­ke­micz­nym i cukry pro­ste". CUKRZYCO WITAJ!

W czerw­cu 2014 r.. ma­ga­zyn "Time" w okład­ko­wym ar­ty­ku­le ob­wie­ścił "ko­niec wojny z tłusz­czem". Oka­zu­je się, że prze­ko­nu­ją­ce do­wo­dy na wpływ tłusz­czów zwie­rzę­cych na cho­ro­by ukła­du krwio­no­śne­go... nigdy nie ist­nia­ły. Wcze­śniej, w marcu 2014 r.., temat pod­jął bry­tyj­ski dzien­nik "The Gu­ar­dian". Au­tor­ka ar­ty­ku­łu zwró­ci­ła uwagę, że praw­dzi­wym za­gro­że­niem dla zdro­wia są tłusz­cze trans, a nie tłusz­cze zwie­rzę­ce od wie­ków obec­ne w na­szych ja­dło­spi­sach. "



5.      Człowiek powinien pić 1,5 litra wody dziennie
'Braki w pły­nach na­le­ży uzu­peł­niać – to fakt nie­za­prze­czal­ny. W końcu czło­wiek w ponad 70 proc. skła­da się z wody. Jed­nak za­le­ce­nia spo­ży­wa­nia 1,5 litra H2O dzien­nie nie na­le­ży od­czy­ty­wać zbyt do­słow­nie. Choć­by dla­te­go, że nie po­twier­dza­ją go żadne ba­da­nia na­uko­we.'

„W 2002 r. Heinz Val­tin, pro­fe­sor fi­zjo­lo­gii z Dart­mo­uth Me­di­cal Scho­ol, po­świę­cił 10 mie­się­cy na prze­wer­to­wa­nie li­te­ra­tu­ry fa­cho­wej w po­szu­ki­wa­niu po­twier­dze­nia tego po­pu­lar­ne­go po­glą­du. Bez efek­tu. Już na zdro­wy roz­są­dek usta­la­nie sztyw­nej normy spo­ży­cia wody wy­da­je się mieć zni­ko­my sens. Prze­cież za­po­trze­bo­wa­nie na H2O za­le­ży od wielu zmien­nych, jak np. masa ciała, dieta, tryba życia, pora roku czy stre­fa kli­ma­tycz­na. W do­dat­ku pod po­ję­ciem wody nie na­le­ży ro­zu­mieć wy­łącz­nie "kra­nów­ki", ale rów­nież płyny przyj­mo­wa­ne w roz­ma­itej po­sta­ci, rów­nież te za­war­te w żyw­no­ści, np. w wa­rzy­wach, owo­cach czy zu­pach.

'Warto też pa­mię­tać, że nad­mier­ne spo­ży­cie na­po­jów może wy­płu­ki­wać z na­szych or­ga­ni­zmów cenne związ­ki mi­ne­ral­ne. Dla­te­go le­piej zbyt­nio nie prze­kra­czać za­po­trze­bo­wa­nia na płyny, dyk­to­wa­ne­go nam przez pra­gnie­nie. „ możemy założyć, że powinniśmy wypijać OKOŁO 2 l i adekwatnie do wysiłku po 0,5 l na każdą godzinę treningu płynów dziennie, taka ilość na pewno nas nie przewodni, jeżeli mamy zdrowy organizm, a pozwoli utrzymać odpowiednie nawodnienie dla ciała, skóry i środowisko do pracy i przemian metabolicznych.


6.      Dzieci powinny pić krowie mleko
.Mleko to jeden z fi­la­rów pol­skiej diety. Prze­ko­na­nie o do­bro­czyn­nym wpły­wie tego na­po­ju na zdro­wie zna­la­zło wyraz m.​in. w kam­pa­nii spo­łecz­nej "Pij mleko, bę­dziesz wiel­ki". Akcja wy­wo­ła­ła sporo kon­tro­wer­sji, a jej slo­gan do­cze­kał się nawet dość dra­stycz­nej tra­we­sta­cji: "pij mleko, bę­dziesz ka­le­ką".

Jed­nym z kry­ty­ków prom­lecz­nej "agi­ta­cji" jest dr Eu­ge­niusz Siwik, die­te­tyk i twór­ca pierw­szej w Pol­sce Kli­ni­ki i Szko­ły Po­ro­du Na­tu­ral­ne­go. Prze­ko­nu­je on, że mleko nie wzmac­nia kości, ale je osła­bia, po­nie­waż za­war­te w nim biał­ko wy­płu­ku­je wapń z or­ga­ni­zmu. Zwra­ca też uwagę na fakt, że oste­opo­ro­za jest naj­bar­dziej roz­po­wszech­nio­na w kra­jach Eu­ro­py i Ame­ry­ki Pół­noc­nej, gdzie spo­ży­cie mleka jest naj­wyż­sze na świe­cie.

Ist­nie­ją też ba­da­nia, które wy­ka­zu­ją, że spo­ży­cie mleka zwięk­sza po­dat­ność na in­fek­cje u dzie­ci, a także ry­zy­ko roz­wo­ju astmy. Ame­ry­kań­ska Aka­de­mia Pe­dia­trycz­na od­ra­dza spo­ży­wa­nie "bia­łe­go na­po­ju" przez dzie­ci po­ni­żej pierw­sze­go roku życia. Warto jed­nak mieć na wzglę­dzie fakt, że mleko do­stęp­ne w sprze­da­ży, szcze­gól­nie w wer­sji UHT, to pro­dukt nie­po­rów­ny­wal­nie mniej war­to­ścio­wy od mleka "pro­sto od krowy" – bo­ga­te­go w cenne tłusz­cze (znacz­nie po­wy­żej 3 proc.!), uła­twia­ją­ce przy­swa­ja­nie wi­ta­min i mi­ne­ra­łów. 'A więc  ponownie z umiarem i jak najbardziej naturalnie.

7.      Słodziki są zdrowsze od cukru
'Cu­kier nie bez po­wo­du na­zy­wa­ny jest "białą śmier­cią". Wia­do­mo, że nisz­czy ślu­zów­kę jelit, ogra­ni­cza zdol­ność or­ga­ni­zmu do wchła­nia­nia wi­ta­min oraz mi­ne­ra­łów, za­bu­rza pro­ce­sy tra­wien­ne, wzma­ga stany za­pal­ne i za­kwa­sza or­ga­nizm. W dłuż­szej per­spek­ty­wie dieta z nad­mier­ną za­war­to­ścią bia­łych krysz­tał­ków może do­pro­wa­dzić do oty­ło­ści, roz­wo­ju cu­krzy­cy, a nawet no­wo­two­rów. Na fali obaw kon­su­men­tów przed szko­dli­wo­ścią cukru na rynku po­ja­wia się coraz wię­cej jego za­mien­ni­ków. Nie­któ­re z nich, jak ste­wia czy ksy­li­tol, nie budzą dużych za­strze­żeń zdro­wot­nych. Ina­czej jest ze sztucz­ny­mi sło­dzi­ka­mi, od lat sto­so­wa­ny­mi w żyw­no­ści wy­so­ko­prze­two­rzo­nej.

Wśród nich szcze­gól­nie złą sławą cie­szy się aspar­tam, do­da­wa­ny do całej gamy pro­duk­tów – od na­po­jów, przez gumy do żucia, po środ­ki far­ma­ceu­tycz­ne. Choć sub­stan­cja ta zo­sta­ła do­pusz­czo­na do użyt­ku, to jed­nak ist­nie­ją ba­da­nia do­wo­dzą­ce jej związ­ku z po­wsta­wa­niem no­wo­two­rów, m.​in. mózgu i ukła­du lim­fa­tycz­ne­go.

Nad­mier­ne spo­ży­cie sło­dzi­ków po­wo­du­je też do­raź­ne do­le­gli­wo­ści, w ro­dza­ju wzdęć czy bie­gu­nek. Nie­ste­ty sło­dzi­ki dają kon­su­men­tom ilu­zję bez­pie­czeń­stwa zdro­wot­ne­go, dla­te­go wiele osób sto­su­je je bez umia­ru. A to może oka­zać się znacz­nie groź­niej­sze niż ostroż­ne do­zo­wa­nie bia­łe­go cukru.'

8.      Cytrusy to najlepsze źródło witaminy C
'Gdy my­śli­my o wi­ta­mi­nie C, czę­sto przed ocza­mi staje nam cy­try­na. Być może to sko­ja­rze­nie ma zwią­zek z żół­tym ko­lo­rem po­włocz­ki wi­ta­mi­no­wych ta­ble­tek lub... li­ter­ką "c", ale nie jest uza­sad­nio­ne.

Cy­tru­sy to fak­tycz­nie dobre źró­dła wi­ta­mi­ny C, jed­nak pod wzglę­dem za­war­to­ści tego związ­ku zde­cy­do­wa­nie ustę­pu­ją wielu innym ro­śli­nom – w tym na­szym ro­dzi­mym wa­rzy­wom i owo­com. W 100 gra­mach cy­try­ny, po­ma­rań­czy czy grejp­fru­ta znaj­du­je się od 25 do 35 mi­li­gra­mów "żół­tej" wi­ta­mi­ny. To nie­wie­le w po­rów­na­niu z czar­ną po­rzecz­ką, która za­wie­ra ją w stę­że­niu 185 mg/100 g. Rów­nie za­sob­na w ten cenny zwią­zek jest nać pie­trusz­ki. Ale to i tak dro­biazg w po­rów­na­niu z dziką różą, krze­wem po­ra­sta­ją­cym nasze przy­dro­ża, lasy i za­ro­śla. W 100 g soku jej owo­ców znaj­du­je się aż 3500 mg wi­ta­mi­ny C! To sto razy wię­cej niż w soku z cy­try­ny czy grejp­fru­ta. Cie­ka­wost­ką jest, że wi­ta­mi­nę C za­wie­ra­ją rów­nież ziem­nia­ki – jed­nak w nieco mniej­szej ilo­ści niż cy­tru­sy, bo w pro­por­cjach 11–16 mg/100 g.'

9.      Zdrowa żywność jest droższa od "zwykłej"
'Zdro­wa żyw­ność czę­sto utoż­sa­mia­na jest z żyw­no­ścią eko­lo­gicz­ną. Ta druga fak­tycz­nie za­zwy­czaj jest zdro­wa – pro­du­ko­wa­na w kon­tro­lo­wa­nych wa­run­kach, z uży­ciem na­tu­ral­nych na­wo­zów lub pasz i wolna od sztucz­nych ulep­sza­czy. Jej ja­kość po­twier­dza­ją od­po­wied­nie cer­ty­fi­ka­ty oraz... wy­so­ka cena, którą kon­su­ment musi za­pła­cić za zna­czek "eko". Zdro­wa żyw­ność ko­ja­rzy nam się rów­nież z eg­zo­tycz­ny­mi pro­duk­ta­mi, re­kla­mo­wa­ny­mi jako cu­dow­ne spe­cy­fi­ki, np. ja­go­dy goji czy spi­ru­li­na. Jed­nak zdro­we menu mo­że­my uło­żyć rów­nież ze skład­ni­ków po­wszech­nie do­stęp­nych i bar­dzo ta­nich.

Trze­ba jed­nak pa­mię­tać o pod­sta­wo­wej za­sa­dzie zdro­we­go od­ży­wia­nia: jak naj­mniej pro­duk­tów prze­two­rzo­nych. W skle­pach i na tar­gach spo­żyw­czych można do­stać całą gamę zdro­wych "su­row­ców" w ro­dza­ju kasz, na­sion, orze­chów, wa­rzyw i owo­ców, z któ­rych – po od­po­wied­niej ob­rób­ce – przy­go­tu­je­my zdro­wy i smacz­ny po­si­łek. Za taki obiad za­pła­ci­my mniej niż za kebab "na mie­ście" lub ze­staw w lo­ka­lu typu fast food.

„Ba­da­nie prze­pro­wa­dzo­ne przez in­sty­tut ba­daw­czy szpi­ta­la Mary Imo­ge­ne Bas­sett w Nowym Jorku wy­ka­za­ło, że osoba, która prze­strze­ga zasad diety opar­tej na pro­duk­tach nie­prze­two­rzo­nych, oszczę­dza rocz­nie ponad 400 do­la­rów (czyli ponad 1300 PLN) na za­ku­pach w po­rów­na­niu z kon­su­men­tem, w któ­re­go ko­szy­ku gości żyw­ność prze­two­rzo­na. „

Źródło znajdziecie tutaj.

środa, 25 marca 2015

BLW- Alternatywny model wprowadzania pokarmów uzupełniających

 Czy wy stosowaliście tę metodę:)?
BLW
"W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o wprowadzaniu pokarmów uzupełniających metodą BLW (Baby Led Weaning). W polskim tłumaczeniu metoda BLW to sposób karmienia niemowlęcia sterowany przez dziecko. Opiera się ona na ominięciu etapu karmienia łyżeczką przez opiekunów i podawania pokarmów o konsystencji papki (zupek, musów, przecierów,purée)
Zgodnie z metodą BLW niemowlęciu, które potrafi samodzielnie siedzieć (najczęściej
ok. 6-7. m.ż.), podaje się różne pokarmy stałe w takiej postaci, aby dziecko mogło je łatwo chwycić rączką (np. krążki pokrojonej marchewki, kawałki banana, różyczki brokułów, łyżka kleistej kaszy). Niemowlę samodzielnie poznaje nowe pokarmy. Początkowo pozwala się mu jeść palcami, a potem stopniowo przyzwyczaja do używania sztućców. W tym czasie dziecko jest nadal karmione piersią lub produktem zastępującym mleko kobiece. Według autorów metody BLW niemowlę w ciągu kilku miesięcy powinno się nauczyć samodzielnego spożywania posiłków."



NIEBEZPIECZEŃSTWO:
Wynika głównie ze złej interpretacji schematów i nie do edukowania rodziców.
"Zagrożenia związane ze stosowaniem tej metody dotyczą między innymi podawania niemowlętom własnych posiłków (pokarmów z rodzinnego stołu), które nie są odpowiednie dla dzieci w tej grupie wiekowej a także ryzyka niedoboru żelaza i możliwości pokrycia zapotrzebowania kalorycznego. "

POZYTYWY:
"Pozytywne doniesienia wskazują na kształtowanie się u dziecka umiejętności samoregulacji mechanizmów apetytu i sytości"

" Z uwagi na wciąż zbyt małą liczbę badań naukowych wiarygodnych pod względem metodologicznym trudno aktualnie ocenić bezpieczeństwo takiej metody."



opracowane na podstawie Standardów Medycznych  z 2014 r.

poniedziałek, 23 marca 2015

Nie jesz kolacji, śniadania i węglowodanów. I to nazywasz odchudzaniem?



Mity na temat odchudzania się mnożą się w zastraszającym tempie, sprostujmy 3 z nich!


Nie jedzenie  kolacji.

  •  Jeśli nie jesz nic wieczorem, łatwo ulegasz pokusie wieczornego podjadania, np. podczas oglądania telewizji.
  • Częściej też budzisz się w środku nocy głodny i… zaglądasz do lodówki, a rano jesteś rozdrażniony, zmęczony i niewyspany.
  • Zbyt długa przerwa nocna może drastycznie zmniejszać poziom glukozy w organizmie obniżony poziom glukozy powoduje rozdrażnienie i irytację rano.
  • Jeśli zjesz kolację np. ok. godziny 18, a będziesz aktywny do późnych godzin nocnych wówczas odczujesz brak energii, ogarnie cię senność i zmęczenie, która towarzyszyć może też rano.
  •  Organizm odkłada tkankę tłuszczową na zapas, jeżeli zbyt długo nie dostaje posiłku, dostaje sygnał, że trzeba zrobić zapasy, zamiast spalać kolację- odkłada tłuszcz, a z racji, że kiedy śpimy nasz metabolizm spowalnia, więc odkładamy znacznie więcej, zamiast stracić.

Dlaczego warto jeść śniadanie?
  • Pierwszy posiłek powinien być spożyty najpóźniej 2 godziny po przebudzeniu – zapewnia to „naładowanie” organizmu niezbędną energią na pierwszą część dnia, a w konsekwencji umożliwi maksymalną koncentrację na realizacji zamierzonych zadań i celów.
  • Śniadanie wpływa również pozytywnie na nasz nastrój –obniżony poziom glukozy powoduje rozdrażnienie i irytację. Śmiało można powiedzieć, że z pierwszym posiłkiem dostarczamy sobie pozytywnej energii na cały dzień.
  • oczywiście po pewnym czasie nie jedzenia śniadania nieunikniony jest napad strasznego głodu – w końcu organizm zaczyna wyraźnie manifestować brak energii. A wtedy sięgamy po pierwsze lepsze pożywienie jakie jest pod ręką – najczęściej są to słodkie przekąski, będące źródłem wyłącznie cukrów prostych i dużych ilości tłuszczów.
  • Śniadanie pomaga w odchudzaniu – Okazuje się, że unikanie pierwszego posiłku powoduje spożycie pod koniec dnia trzy raz tyle kalorii niż byśmy spożyli jedząc śniadanie.
  • Jako, że rano odbywa się wzmożone wydzielanie soków żołądkowych, nie dostarczanie odpowiednio wcześnie pokarmu może być czynnikiem ryzyka rozwoju wrzodów żołądka.
  • Zbyt małe śniadanie może wręcz zaostrzyć apetyt, a niedobór węglowodanów spowalnia metabolizm, wskutek czego po początkowej utracie wagi następuje jej przyrost

DOBRE  Węglowodany
  •  Dobre węglowodany to te nieprzetworzone, zawierające dużo witamin, składników mineralnych oraz błonnika (np. pieczywo z pełnego przemiału, kasze gruboziarniste, płatki zbożowe, warzywa).
  • Do złych węglowodanów zaliczyć można wszystkie wysoko przetworzone produkty, czyli produkty o znacznej wartości energetycznej, a znikomej wartości odżywczej (np. ciastka, słodzone napoje, drożdżówki, jasne pieczywo i inne produkty z białej mąki)
  •  Energia z węglowodanów jest potrzebna w ogromnych ilościach nie tylko podczas wysiłku fizycznego i treningu, ale w trakcie normalnego funkcjonowania. Przez cały czas – choć tego nie czujemy – odbywa się w organizmie naprawa i synteza nowych struktur, włókien mięśniowych. Non stop zachodzą fizjologiczne procesy regeneracji. Ponadto bez glikogenu nie powstało by ATP, czyli trójfosforanu adenozyny – magazyn energii dla skurczu mięśni.
  •  Węglowodany są niezbędne w procesach metabolizmu tłuszczu. Aby tłuszcze zostały prawidłowo utleniane potrzebna jest energia z cukrów.
  •  W przypadku braku lub niedostatecznej ilości w pożywieniu węglowodanów, dochodzi do nieprawidłowego spalania kwasów tłuszczowych i powstawania ciał ketonowych zakwaszających ustrój.
  • Błonnik pochodzący z chleba i innych produktów pełnoziarnistych- wiąże metale ciężkie, wolne rodniki, szkodliwe produkty przemiany materii i złogi cholesterolowe. To wszystko wraz z kałem usuwane jest na zewnątrz.
  •    Błonnik rozpuszczalny dodatkowo chłonie wodę niczym gąbka i wzmaga uczucie sytości.
  •   Ponadto błonnik zwiększa masę stolca, pobudza ruchy perystaltyczne jelit, a tym samym reguluje częstotliwość wypróżnień. Najwięcej błonnika posiadają produkty zbożowe z pełnego przemiału (razowe pieczywo, makarony, grube kasze), warzywa i owoce ze skórką. W ten składnik zasobne są też nasiona roślin strączkowych, orzechy.

Translate